Branża odczuje zmiany w systemie handlu emisjami
Po 2020 r. w krajach Wspólnoty mają wejść w życie zmiany w Europejskim Systemie Handlu Emisjami (ETS). Eksperci przestrzegają przed fatalnymi skutkami, jakie nowe przepisy wywrą na całą branżę.
Nierealne założenia
Według Sanjay’a Sammadara, prezesa ArcelorMittal Poland, nowe regulacje uderzą nie tylko w polskie, ale także w europejskie hutnictwo, a ich skutkami będzie nieuczciwe traktowanie przemysłu stalowego. Pierwszym zagrożeniem jest nierealistyczny benchmark, który będzie określał poziomy emisji wyłącznie dla sektora stalowego. Zdaniem specjalisty, jest on niemożliwy do osiągnięcia nawet przez najbardziej zaawansowany technologicznie zakład.
Droższe uprawnienia
Producenci stali odczują także planowaną likwidację uprawnień, mających na celu zwiększenie kosztów emisji dwutlenku węgla. Koszty, które obecnie wynoszą od 5 do 6 euro za tonę dwutlenku węgla, mogą wzrosnąć nawet do 30 euro. Jeżeli produkcja jednej tony stali generuje 1,6 tony CO2, oznacza to brak uprawnień emisji na poziomie 40-46 %. Według Sammadara, taki koszt znacząco przewyższa europejskie marże. Konsekwencją będzie zwiększony popyt na stal spoza Unii Europejskiej, gdzie emisje są znacznie wyższe, a przepisy mniej rygorystyczne.
Konsekwencje dla całego przemysłu
Branża stali to nie jedyny sektor, który ucierpi na zmianach. System ETS wstrzyma inwestycje i wdrażanie innowacji, co z kolei odbije się na całym polskim przemyśle. Najpierw straty poniesie hutnictwo, a w drugiej kolejności – również górnictwo. W tej chwili trwają rozmowy między Parlamentem, Radą oraz Komisją Europejską. Decyzja w sprawie ETS powinna zostać podjęta do końca 2017 r.
Źródło: Wyborcza.pl